Najnowsze wiadomości

20 kwietnia 2024 2:51

Relacja z pobytu w Parku Rozrywki Energylandia!



Sezon letni bywa męczący z powodu doskwierających upałów i czasami zmiennej pogody. Jednak, gdy słońce świeci i praży, a my mamy czas wolny (długo wyczekiwany poza tym), to warto to wykorzystać w pełni. W końcu urlop to doskonała okazja na trochę zabawy, a nawet całe mnóstwo beztroskiego ubawu. Nie zastanawiając się dłużej, zbieram ekipę znajomych i planuję wypad na relaks - kierunek Zator. Może sama nazwa miasta nic nikomu nie mówi, ale to właśnie tutaj znajduje się największy park rozrywki w naszym kraju. 

Jak to się zaczęło?

Docieramy na miejsce w miarę wcześnie i po zakupieniu w kasie biletów w stosunkowo przystępnej cenie, ruszamy w wir zabawy. Bilet normalny kosztuje 119 zł i mogłoby wydawać się to koszmarnie drogie, ale w ramach jednej wejściówki mamy możliwość skorzystania w sumie ze wszystkich atrakcji na terenie parku. Brzmi fair. Ogólnie w parku jest kilka stref, jak Bajkolandia, Strefa Ekstremalna i Familijna, Show oraz Waterpark. Wybór atrakcji aż przyprawia o zawrót głowy, a akompaniuje temu docierający zewsząd niesiony wiatrem zapach jedzenia. 

 

Jak było w parku?


Charakterystyczne cechy parków rozrywki - gwar, mieszająca się ze sobą niedopasowana do siebie muzyka z różnych atrakcji oraz zapach jedzenia. Tak, były irytujące czynniki, ale gdzie ich nie ma? Ruszyliśmy na początek na spokojnie do Strefy Familijnej. Na pierwszy ruszt poszły wioski tematyczne, które faktycznie robią wizualnie świetną robotę. Wszystko jest schludne i ładnie wykonane. Przez chwilę można poczuć się, jak w zupełnie innym miejscu - szwajcarskiej wiosce z XIX wieku lub nordyckiej osadzie. Po eksploracji wiosek poszliśmy poczuć się znów, jak dzieci, oddając się w pełni rozbijaniu wzajemnym swoich samochodzików na Formuła Autodrom. Wcale nie przeszkadzało nam, że dookoła były głównie dzieci. Potem żwawo i z uśmiechami na ustach ruszyliśmy w nieznane do Domu Strachów - Monster Attack. Okazało się, że nie jest to taki typowy dom z horroru. Atak przeprowadzały w większości robotyczne monstra, a my otrzymaliśmy laserowe pistolety do obrony własnej. Później, niestety, dałam się namówić znajomym na Strefę Ekstremalną. Przy tym, Dom Strachów to mały pikuś! Mega Coaster Hyperion będzie mi się śnił po nocach w koszmarach, gdy w szalonym pędzie moje serce jedzie na końcu kolejki, a obok w przypiętym siedzeniu zasiada majestatycznie mój żołądek! Jednak ja nigdy fanką mocnych wrażeń tego typu nie była, a to zdecydowanie dla freaków adrenaliny i szybkich kolejek. Po chwili oddechu w sklepach z pamiątkami poszliśmy na obiad do Don Energio na, jak się okazało, naprawdę pyszną pizzę. Na deser przenieśliśmy się do Queen Coffe. Po drodze na kolejną atrakcję zgarnęliśmy jeszcze smaczne churrosy w Złote Paluchy-Churros. Jednak wraz z popołudniem w naszej grupie pojawił się konflikt - każdy chciał, co innego. Z tego powodu część ruszyła do Waterparku, by skorzystać z tamtejszych zjeżdżalni i basenów. Natomiast, ja wraz przyjaciółką udałyśmy się do Planetarium, które okazało się na nasze nieszczęście słabszą częścią wycieczki. Jednak poprawiłyśmy zaistniałą sytuację pyszną kawą z bitą śmietaną w Vienna Cafe. Trochę pospacerowałyśmy po parku, który jest naprawdę duży. Wieczorem, znów w komplecie, udaliśmy się do części Show na pokaz motoryzacyjny. To dopiero było coś! Na pewno było głośno i hucznie, ale akrobacje i popisy zrobiły niesamowite wrażenie.